ul. Warszawska 46a  85-732-42-12   kancelaria.wojciech@archibial.pl A A A  


Niedzielna Msza święta w sobotę - dekret


Komunia duchowa - pobierz


Groby weteranów - pobierz


Postawa podczas Mszy Św.

To, w jaki sposób siedzimy w Kościele nie jest obojętne. Postawa ciała zawsze jest znakiem naszego stosunku do innych. Nawet, jeżeli przyjmujemy taką a nie inną postawę nieświadomie inni odczytują ją jako postawę sygnalizującą nasz stosunek do nich.

Powinniśmy zatem siedzieć w taki sposób, by to znamionowało powagę i szacunek dla miejsca i osób. Nie możemy zatem pozostawać w pozycji półleżącej. Nie wolno nam zakładać nogi na nogę, bo taka postawa jest odbierana jako nieelegancka, arogancka, jak mówi młodzież, „luzacka”, lekceważąca.

Nie wolno ani mężczyznom ani tym bardziej kobietom szeroko rozstawiać nóg. Jest to nie tylko nieeleganckie, prostackie, znamionujące lekceważenie innych, ale często również wulgarne.

O właściwej postawie powinni pamiętać w sposób szczególny wierni, przede wszystkim kobiety, siedzący w pierwszych ławkach. To na nich są zmuszeni patrzeć księża, którzy znajdują się przy ołtarzu i są zwróceni twarzą do wiernych. Kobieta siedząca w pierwszej ławce ubrana w krótką sukienkę czy spódnicę rozstawiająca nogi czy zakładająca nogę na nogę przeszkadza swym widokiem osobom będącym przy ołtarzu w spełnianiu ich posługi i daje im też w ten sposób wyraz swojego lekceważenia i nonszalancji.

Powinniśmy siedzieć prosto, nie krzyżując nóg, opierając stopy całą powierzchnią o podłogę. Kolana kobiet powinny się stykać, a kolana mężczyzn powinny być w odległości od siebie o kilka centymetrów.

Nie opierajmy nóg o klęczniki. Nie tylko je niszczymy w ten sposób, ale możemy je zabrudzić i tym samym spowodować zabrudzenie ubrania klękających w tym miejscu potem wiernych.

Siedząc w ławce nie rozkładajmy na niej swoich rzeczy (torebki, szalika, parasolki, rękawiczek itd.) Możemy w ten sposób spowodować, że dla kogoś zabraknie siedzącego miejsca.

Nie rozsiadajmy się też szeroko i zwracajmy uwagę na to czy ktoś nie stoi koło ławki. Starajmy się takim osobom zrobić miejsce zsuwając się w ławce.

Nie siadajmy za blisko konfesjonału. Jeżeli słyszymy choć słowo dobiegające z niego odsuńmy się na odpowiednią odległość. Pomyślmy jak to my byśmy się czuli, gdyby podczas naszej spowiedzi ktoś obcy były blisko i mógł usłyszeć nasze wyznawanie grzechów.

Nie siadajmy również, jeżeli to tylko możliwe, w takich miejscach, z których nie widać ołtarza. Przypomina to taką sytuację. Jesteśmy zaproszeni wraz z innymi na spotkanie z ważną osobistością w jej domu. Wchodzimy do niego i zajmujemy takie miejsce, że ani ona nas nie widzi ani my jej. To była znaczna gafa. W odniesieniu do tej sytuacji ks. Jan Twardowski przytacza następującą anegdotę: „Jeden z księży trzymał na ambonie pod pulpitem czaszkę ludzką i w czasie kazania pokazywał ją niekiedy mówiąc: Nie chowaj się za filar, tak będziesz wyglądała”.

Jeżeli zabrakło dla nas miejsca siedzącego stańmy w takim miejscu, w którym nikomu nie będziemy przeszkadzali. Nie utrudniajmy innym przejścia przez kościół, nie zasłaniajmy im widoku ołtarza. Nie stójmy zbyt blisko konfesjonału. Może to rozpraszać osoby spowiadające się i powodować ich dyskomfort.

Nie opierajmy się o ściany, ławki, słupy itp. Taka postawa znamionuje lekceważenie. Jest nonszalancka. Stójmy prosto i spokojnie. Nie kiwajmy się. Nie przestępujmy wciąż z nogi na nogę. Nie zmieniajmy wciąż postawy. To będzie rozpraszać naszych sąsiadów. Stójmy godnie na wyprostowanych nogach. Niech nasze ręce będą opuszczone wzdłuż ciała lub złożone jak do modlitwy. Nie zakładajmy rąk z tyłu. Nie splatajmy ramion. W każdym podręczniku tzw. mowy ciała możemy przeczytać jak bardzo negatywną wymowę mają takie postawy.

ANEKS

Okazuje się jednak, że instrukcje pochodzą z książki Stanisława Krajskiego "Savoir vivre w Kościele. Podręcznik dla świeckich", która została opublikowana w 2007 roku i od tamtej pory korzystała z niej niejedna parafia w Polsce i za granicą. Autor publikacji konsultował ją z duchownymi, był w kontakcie z kilkoma kuriami, otrzymał też ekspertyzę, że wszystko, co napisał, jest zgodne z nauką Kościoła. Z jednym wyjątkiem. – Mieli tylko jedną uwagę, bym dopisał, że w Polsce nie wolno na znak pokoju podawać sobie ręki. Dozwolone jest tylko przekazanie znaku pokoju przez ukłon – mówi  Stanisław Krajski.

Jest zaskoczony, że fragment jego książki, który pojawił się na stronie białostockiej parafii, wywołał takie poruszenie. – To nie było żadne widzimisię proboszcza. Fragmenty zamieszczały nawet polskie parafie w USA i Wielkiej Brytanii. Nie rozumiem, dlaczego ktoś nagle zainteresował się Białymstokiem – mówi. Gdy sprawdzam, jako pierwsza pojawia się parafia św. Marii Magdaleny w Rabce. Tu również znajdują się wytyczne, jak zachować się w kościele. W Legnicy także. I pewnie jeszcze w niejednej parafii.     

Na stronie Stanisława Krajskiego znajduje się dokładnie ten sam fragment, w całości. Dlatego on sam nie może pojąć, dlaczego ludzie się burzą. – Chyba się pogubili, nie czytają gazet, które informują, że amerykańscy celebryci wysyłając zaproszenia na przyjęcie załączają całe książeczki z tym co jest dozwolone, a co zabronione na przyjęciu. To gospodarz dyktuje zasady. W kościele gospodarzem jest proboszcz – mówi Stanisław Krajski.


Msza święta gregoriańska

W wielu kościołach słyszymy, księża czytają intencje mszalne. Niekiedy zdarza się, że nazwisko jednej zmarłej osoby wymieniane jest codziennie przez cały miesiąc. Ksiądz wyczytując to nazwisko często dodaje, że jest to intencja Mszy gregoriańskiej. Czy jest to jakaś szczególna forma sprawowania Eucharystii, że domaga się zaznaczenia przy czytaniu intencji mszalnych? Co to są tak zwane Msze gregoriańskie?

Zgodnie z nauczaniem Kościoła „Gregorianką” nazywa się trzydzieści Mszy Świętych odprawianych w intencji jednego zmarłego, w ciągu kolejnych trzydziestu dni. Skąd wziął się zwyczaj celebrowania Mszy gregoriańskich?

Powstanie Mszy gregoriańskich bezpośrednio wiąże się z papieżem Grzegorzem Wielkim, który obejmował Stolicę Piotrową w latach 590 - 604. Zanim Grzegorz został wybrany na papieża był przełożonym założonej przez siebie w roku 575 wspólnoty zakonnej, która swą siedzibę miała na wzgórzu Celio w Rzymie. Był to rodzinny dom Grzegorza. Zgromadzoną wokół siebie wspólnotę oparł na regule benedyktyńskiej, która domagała się od mnichów modlitwy, pracy i dobrowolnego ubóstwa. Pewnego dnia zdarzyło się, że w celi zmarłego mnicha o imieniu Justus znaleziono trzy złote monety, których posiadanie sprzeciwiało się regule zakonnej. Grzegorz chciał pomóc zmarłemu Justusowi oczyścić się po śmierci z popełnionego grzechu i w związku z tym polecił odprawienie za niego trzydziestu Mszy. W dziele św. Grzegorza zatytułowanym „Dialogi” znajdujemy treść polecenia przekazanego przez Świętego przeorowi klasztoru: „Postaraj się, aby począwszy od dziś przez dni trzydzieści składana była w jego intencji ofiara. Niech nie będzie dnia, w którym nie ofiarowano by zbawczej hostii w intencji odpuszczenia jego win”. Każdego dnia miała być więc odprawiana jedna Msza św. w jego intencji. Po trzydziestu dniach zmarły Justus ukazał się w nocy swojemu bratu, Kopiozjuszowi, mówiąc, że został uwolniony od wszelkiej kary. Kopiozjusz wcześniej nic nie wiedział o odprawianych Mszach Świętych i gdy później ujawnił treść swojego widzenia, pozostali współbracia doszli do wniosku, że nastąpiło ono w trzydziestym dniu, kiedy odprawiano Eucharystie za zmarłego Justusa. Był to wyraźny znak, że Msze Święte odprawiane przez trzydzieści dni bez przerwy odniosły oczekiwany skutek. Natomiast Grzegorz uznał wtedy, że ofiara Mszy Świętej pomaga osobom potrzebującym oczyszczenia po śmierci.

Bardzo szybko pod wpływem wielkiego autorytetu Grzegorza, późniejszego papieża, zwyczaj odprawiania trzydziestu Mszy Świętych za osobę zmarłą zyskiwał swoje miejsce w praktyce religijnej najpierw Rzymu, a potem także innych miejscowości. W Europie zwyczaj odprawiania „Gregorianek” rozprzestrzeniał się stopniowo, począwszy od VIII wieku, najpierw w klasztorach, potem także w innych kościołach. Początkowo Stolica Apostolska zaaprobowała Msze gregoriańskie pośrednio, czyli milcząco, a później bezpośrednio, wydając odpowiednie dokumenty.

Msze gregoriańskie należy traktować jako Msze Święte sprawowane w intencji zmarłego. Sam zwyczaj ofiarowania Mszy św. za zmarłych jest tradycją starożytną i sięgającą czasów przed papieżem Grzegorzem Wielkim. Wcześniej jednak nie znano zwyczaju sprawowania Eucharystii za jednego zmarłego przez trzydzieści dni bez przerwy. Celebrowanie Mszy Świętej za zmarłych zostało potwierdzone oficjalnie przez Sobór Trydencki jako najbardziej skuteczny sposób modlitwy za osoby, które potrzebują oczyszczenia po śmierci. Kościół wyraża w ten sposób przekonanie o nieskończonej wartości Mszy Świętej, która wypływa z zasług Chrystusa. Znaczenie to dotyczy nie tylko uczestników Eucharystii, ale również osób lub spraw, w intencji których jest ona odprawiana przez kapłana.

Zwyczaj odprawiania Mszy gregoriańskich został potwierdzony przez Stolicę Apostolską dopiero w XIX wieku. Wcześniej istniały pewne wątpliwości, zgłaszane przez niektórych teologów żyjących w XVI i XVII w. Kościół uznał, że Msze gregoriańskie są pobożną praktyką wiernych, opartą na ich przeświadczeniu i wierze, które nie są sprzeczne z nauką Kościoła. W wypadku Mszy gregoriańskich mamy do czynienia z przekonaniem wiernych, które wskazuje na szczególną skuteczność tych Mszy Świętych. Kongregacja Odpustów w specjalnym dokumencie z 15 marca 1884 roku wyjaśniła, że zaufanie wiernych do Mszy gregoriańskich, jako szczególnie skutecznych dla uwolnienia zmarłego od kary czyśćca, należy uważać za rozumne i zgodne z wiarą. Teologowie z tamtego okresu uważali ponadto, że źródłem szczególnej skuteczności „Gregorianek”, oprócz zasług Chrystusa, są zasługi świętego papieża Grzegorza Wielkiego i jego wstawiennictwo. Uważano, że Msze gregoriańskie, podobnie jak pozostałe intencje mszalne ofiarowane za osoby zmarłe, są prośbą o uwolnienie zmarłego od konsekwencji grzechu.

W późniejszym okresie powstały szczegółowe regulacje kościelne dotyczące Mszy gregoriańskich. Określają one liczbę Mszy Świętych na trzydzieści i podkreślają, że należy je sprawować w trybie ciągłym. Według dokumentu „Tricenario Gregoriano” z dnia 24 II 1967 r. Mszę gregoriańską można odprawić za jednego zmarłego w ciągu 30 kolejnych dni (przez jednego lub wielu kapłanów – w skrajnym przypadku trzydziestu różnych). Msze te mogą być odprawiane w różnych miejscach. Dokument podkreśla, że Msze gregoriańskie mogą być odprawione tylko za jednego zmarłego, nigdy zaś zbiorowo za wielu zmarłych. Zaznacza się także, że dwie „Gregorianki” tego samego cyklu nie mogą być odprawione jednego dnia. Zawsze muszą to być dni po sobie następujące.

Od zasady ciągłości Mszy Gregoriańskich istnieją jednak wyjątki. Kapłan może przerwać odprawianie mszy gregoriańskich w dni:    

  • Triduum Paschalnego,
  • gdy zaistnieje bez winy kapłana nieprzewidziana przeszkoda (np. choroba),
  • niektórych czynności duszpasterskich (np. Msza pogrzebowa lub Msza za nowożeńców).

Trzeba jednak pamiętać, że kapłan jest zobowiązany do „uzupełnienia” liczby Mszy gregoriańskich do trzydziestu. Gdyby się zdarzyło, że kapłan z własnej winy zaniedbał odprawienia Mszy św., to zobowiązany jest do odprawienia „od nowa” trzydziestu Mszy w intencji zmarłego. Warto w końcu zauważyć, że Kongregacja Soborowa w dokumencie „Tricenario Gregoriano” zobowiązała biskupów i przełożonych zakonnych do czuwania, aby w sprawie Mszy gregoriańskich, zwłaszcza w kwestii ciągłości ich odprawiania, nie było nadużyć.

Ofiarując „Gregoriankę” za kogoś z naszych bliskich zmarłych bardzo pomagamy mu w osiągnięciu nieba. Nasza ofiara staje się wyrazem naszej miłości do zmarłego i troski o jego zbawienie. W miesiącu modlitw za zmarłych warto pomyśleć i o tej najdoskonalszej pomocy, którą możemy ofiarować naszym zmarłym przebywającym w czyśćcu.

Korzystanie z niniejszej witryny oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Zmiany warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do plików cookies można dokonać w każdym czasie. Polityka Prywatności    Informacje o cookies

ROZUMIEM