Święty Wojciech
Kościół buduje się na krwi męczenników. Można powiedzieć, że u podwalin Kościoła w Polsce, a także u podwalin naszej państwowości leży krew św. Wojciecha, biskupa i męczennika. Jak to się stało, że Czech z książęcego rodu Sławnikowiców, doskonale wykształcony biskup Pragi, benedyktyn z rzymskiego Awentynu, misjonarz Węgier i męczennik z Prus stał się patronem Polski?
Chociaż żył ponad tysiąc lat temu, wiemy o nim sporo. Już w 999 roku, zaledwie dwa lata po jego śmierci, Jan Kanapariusz, benedyktyn z Rzymu, spisał na podstawie relacji świadków pierwszy żywot Męczennika. Następny, autorstwa św. Brunona z Kwerfurtu, powstał około 1002-1004 roku. Zachowały się też o nim wzmianki w ówczesnych kronikach, wreszcie jego dzieje przedstawiają wizerunki na Drzwiach Gnieźnieńskich.
św. Wojciech urodził się około 956 roku w Libicach w Czechach, jako szósty z siedmiu synów księcia Sławnika, Od dziecka z powodu ślubowania rodziców po jego cudownym uleczeniu z ciężkiej choroby przeznaczony był do stanu duchownego. Oddany jako szesnastolatek pod opiekę św. Adalberta, arcybiskupa Magdeburga (ustanowionego metropolią misyjną do nawracania Słowian), przez dziesięć lat kształcił się w tamtejszej szkole katedralnej. Podczas bierzmowania przyjął imię swego mistrza, gorliwego pasterza i ascety - Adalberta, i pod tym imieniem czczony jest na całym świecie.
Po powrocie do Pragi przyjął święcenia diakonatu, a potem kapłańskie. Bardzo wstrząsnęła nim agonia pierwszego biskupa Pragi, Dytmara, której był świadkiem; umierający biskup gorzko żałował zaniedbywania swych obowiązków. Wkrótce, choć miał zaledwie 27 lat, Wojciech sam został biskupem Pragi. Konsekrował go św. Willigis, metropolita Moguncji, do której należało biskupstwo praskie. Nowy biskup zrezygnował z uroczystego wjazdu do Pragi.
Przybył pieszo i boso.Wiódł życie raczej mnicha niż hierarchy, skromne i proste. Z wielka, gorliwością przystąpił do swych obowiązków. Troszczył się o biednych i potrzebujących, odwiedzał więźniów, wykupywał chrześcijańskich niewolników.
Sytuacja Wojciecha jako biskupa praskiego była trudna. Młody i jeszcze nieokrzepły Kościół w Czechach uzależniony był od władcy i możnych. Tymczasem nowy biskup zraził ich do siebie, przypominając im o zakazie wielożeństwa i gromiąc za wiarołomność Także duchowni, którzy jak podaje św. Bruno z Kwerfurtu - „żenili się jawnie", nie pragnęli naśladować cnotliwego pasterza. Nie liczono się ze świętami, łamano posty. Praga była dużym centrum handlu niewolnikami - przeważnie chrześcijańskimi. Sprzedawano ich muzułmanom!
Pewnej nocy, podczas snu, Wojciechowi ukazał się Jezus z wyrzutem: „Oto jestem znowu sprzedawany, a ty śpisz?". Poruszony tym widzeniem biskup interweniował w sprawie niewolników u władcy Czech, Bolesława II. Jednak napominanie księcia i możnych okazało się daremne; złe obyczaje nadal się szerzyły. Zniechęcony, udręczony biskup po pięciu latach rządów (938-988) opuścił swą stolicę.
Papież Jan XV przyjął go z miłością, ale nie zwolnił z obowiązków. Dał mu tylko pewien czas na odpoczynek. Za radą św. Nila, bardzo wówczas sławnego mnicha. Wojciech wstąpił w Rzymie do zakonu benedyktynów. Wszelkie zakonne prace, nawet najniższe, spełniał z wielką pokorą, tak jakby od dawna był mnichem. Trzy lata spędzone w rzymskim klasztorze na Awentynie były dla Wojciecha błogosławionym czasem modlitwy i ciszy. Jednak po śmierci zastępującego go w Pradze biskupa Miśni musiał powrócić do Czech. Tym razem powoli i konsekwentnie wprowadzał zmiany. Rozpoczął od założenia w Brzewniowie pod Pragą klasztoru benedyktyńskiego. Zabrał się do budowy kościołów, których w Czechach brakowało. W porozumieniu z księciem zapewnił materialne podstawy bytu czeskiego Kościoła przez wprowadzenie dziesięciny. Wysyłał także misjonarzy na pogańskie wciąż Węgry, sam miał ochrzcić, a następnie bierzmować króla Węgier, Stefana - późniejszego świętego.
Wszystko to załamało się na skutek dramatycznego wydarzenia. Oto, szukając kościelnego azylu, schroniła się pod opiekę biskupa kobieta z możnego rodu Wrszowców, ścigana za zdradę. Wojciech umieścił ją w klasztorze benedyktynek, jednak żądni wymierzenia kary oprawcy znaleźli ją i mimo protestu biskupa wywlekli od ołtarza, by przed kościołem zabić. Wzburzony Wojciech rzucił na nich klątwę. Na skutek zaistniałego konfliktu i narastającej wrogości możnych biskup Pragi ponownie opuścił swoją stolice.
Tymczasem urażeni Wrszowcy, od dawna konkurujący ze Sławnikowicami, najechali i spalili Libice, mordując wszystkich członków rodziny Wojciecha - jego czterech braci wraz z żonami i dziećmi.., Ocalał najstarszy – Sobiebor, który schronił się potem w Polsce i najmłodszy - Radzim Gaudenty, benedyktyn z Awentynu. Czyż w tej sytuacji powrót Wojciech do Czech był możliwy? A jednak odbywający się w Rzymie synod, pod wpływem metropolity Willigisa, nakazał pod groźbą klątwy, aby Wojciech powrócił na opuszczoną stolice. Teraz z kolei Czesi odmówili wpuszczenia biskupa do Pragi. Dzięki łasce papieża Grzegorza V, spokrewnionego z cesarzem Ottonem III. z którym Wojciech był zaprzyjaźniony, dano mu wybór: powrót do zbuntowanej diecezji (przy pomocy zbrojnych) albo wyprawa misyjna.
Odrzucony przez rodaków, Wojciech podążył do Polski, gdzie przebywał ocalały z rzezi jego brat Sobiebor i skąd blisko było do pogan. Bolesław Chrobry przyjął go bardzo życzliwie i chciał zatrzymać w swoim kraju, jednak Wojciech odmówił - pragnął jak najprędzej udać się na misje. Wiosną 997 roku wyruszy) do Prus wraz z brałem, Radzimem Gaudeutym i subdiakonem Bogusiem Benedyktem, pod osłoną 30 wojów, przydanych przez Chrobrego. Najpierw głosił Ewangelie i udzielał chrztu Pomorzanom w Gdańsku. Następnie, oddaliwszy zbrojną eskortę, aby wyprawa misyjna nie sprawiała wrażenia militarnej, popłynął łodzią wraz z dwoma towarzyszami ku Prusom. Juz pierwsze spotkanie z Prusami było niepomyślne, a misjonarze zmuszeni zostali do odwrotu. Jednak nie zrezygnowali. Gdy ponownie wkroczyli na ziemie Prusów, w okolicy dzisiejszej miejscowości święty Gaj zostali napadnięci przez pruskich wojowników. św. Wojciech, przebity ciosami włóczni, poniósł męczeńską śmierć, a jego obciętą głowę zatknięto na żerdzi. W chwili śmierci miał 41 lat.
Radzim i Bogusz zostali wypuszczeni, aby przekazać polskiemu władcy propozycję oddania ciała św. Wojciecha za wysoki okup. Bolesław Chrobry bez wahania zapłacił Prusom złotem za ciało świętego. Jak mówią podania, dał go tyle, ile ważyły zwłoki. Następnie sprowadził je uroczyście do Gniezna. Dzieje misyjnej wyprawy św. Wojciecha przedstawia dziewięć wizerunków z Drzwi Gnieźnieńskich.
Męczeńska śmierć św. Wojciecha wywarła wielkie wrażenie w zachodnim świecie, ponieważ był tam dobrze znany jako mąż uczony, a przy tym pokorny i świątobliwy. Cesarz Otton III zwrócił się z prośbą do papieża o jego kanonizację. Najpierw spisano według zeznań naocznych świadków protokół-żywot Męczennika, a na jego podstawie papież Sylwester II w 999 roku uroczyście ogłosił Wojciecha-Adalberta świętym. Wtedy także, staraniem Bolesława Chrobrego i za protekcja cesarza Ottona III, zapadła niezwykle doniosła dla Tulski decyzja utworzenia niezależnej metropolii w Gnieźnie, której patronem miał zostać św. Wojciech.
Rok później, wiosną 1000 roku, przybył do Gniezna z pielgrzymką cesarz Otton III. Młody władca państwu obejmującego większą część ówczesnego świata, marzący o utworzeniu chrześcijańskiego Imperium Rzymskiego, szedł do grobu św. Wojciecha boso po topniejącym śniegu. W swoim zmarłym przyjacielu, biskupie- mecze unik u, widział patrona zjednoczenia całej Europy w imię miłości Chrystusa, 3 w polskim księciu. Bolesławie Chrobrym - swego sprzymierzeńca. Obdarował go własnym diademem cesarskim oraz kopki włóczni św. Maurycego, która była insygnium najwyższej władzy, tym samym uznając polskiego władcę za równego sobie. Dzięki temu pozycja Bolesława Chrobrego i jego państwa na arenie międzynarodowej ogromnie wzrosła. Jak opisują kronikarze, polski książę podejmował cesarza z wielką okazałością, i obdarował czymś, co w średniowieczu miało największą wartość relikwia, (ramieniem) św. Wojciecha.
W trakcie Zjazdu Gnieźnieńskiego ogłoszono ustanowienie nowej metropolii i podległych jej biskupstw w Krakowie. Wrocławiu i Kołobrzegu, co świadczy o zasięgu i potędze młodego państwa piastowskiego Stolice arcybiskupi w Gnieźnie objął brat i towarzysz św. Wojciecha - bł. Radzim Gaudenty. Otton III ufundował w Akwizgranie i w Rzymie kościoły pw. św. Wojciecha, umieszczając w nich części otrzymanej od Bolesława Chrobrego relikwii.
Losy relikwii św. Wojciecha i ich autentyczność nie są do końca pewne Według czeskiego kronikarza Kośmy relikwie, które znajdowały się w Gnieźnie, zostały zabrane w 1038 roku podczas pustoszącego Polskę najazdu czeskiego Brzetysława i umieszczone w Pradze, w katedrze św. Wita gdzie spoczywają do dziś. Według polskich przekazów zrabowano jedynie część relikwii znajdującą się w ołtarzu, ponieważ reszta była ukryta. I dlatego w katedrze gnieźnieńskiej można obecnie oglądać wspaniały sarkofag z relikwiami św. Wojciecha Także w Trzemesznie, w benedyktyńskim klasztorze ufundowanym prawdopodobnie przez św. Wojciecha przed jego wyprawą misyjną, znajduje się urna i częścią relikwii świętego. Wreszcie, na prośbę prymasa Polski, karci Augusta Hlonda, rzymska relikwia części ramienia powróciła do Polski w 1928 roku i
Od średniowiecza św. Wojciecha otaczano w Polsce wielką czcią, widząc w nim orędownika w czasie pokoju i obrońcę podczas wojny, św, Wojciech jest głównym patronem Polski, dlatego jego święto - ustanowione na dzień jego śmierci, 25 kwietnia - obchodzi się jako uroczystość. Chociaż żył i umarł ponad tysiąc lat temu, jego przesłanie pozostaje wciąż aktualne. Dzisiaj widzi się w św. Wojciechu także patrona duchowej jedności Europy, który przypomina nam wszystkim o jej wspólnych, chrześcijańskich korzeniach.
Halina świrska